Dla mojego drogiego Złośliwca
Coś się kończy coś zaczyna
Z biegiem czasu mnie ubywa
Coraz trudniej dojść do siebie
Pamięć zrzucić w zapomnienie
No i popaść w nieistnienie
Już nie marzyć
I nie wierzyć
W życia wpaść kołowrót
Lecz tam ciągle we mnie drzemie
Próżne, dziwne to marzenie
Że się ziści cud
Bo w naturze ludzkiej jasne
Że nadzieja kiedy zasnę
Znów uwalnia sny
Takie dziwne i przewrotne
Że gdy dusza moja uśnie
Zaraz widzę Ją
Chciałbym tylko nie pamiętać
W życia plątać się odmętach
Magii poczuć cud
Ja już nie chcę marzeń spełniać
Nie chcę walczyć i zwyciężać
Chciałbym tylko móc nie istnieć już
Być nie bytem
Zaprzeczeniem
Być ironią i wrażeniem
Nie człowiekiem już
Iść jak długo Bóg pozwoli
Lecz nie w ziemskiej tej niewoli
Gdzie istnieje ból
Czas zapomnieć już o magii
O miłości i przyjaźni
Czas na wielki cud
Czas na wielkie zapomnienie
Które niesie ukojenie
No i niszczy ból
Szkoda tylko że tym czasem
Gdy nie piszę ale zasnę
Znów powrócą sny
Sny o jednym mym marzeniu
Sny o wielkim nie-spełnieniu
O tym samym wciąż
I znów będę jak przed laty
Prawie z bólu oszalały
Wierząc w martwy cud...
pozdrawiania dla Asi :)
1 komentarz:
Jestem pod wrażeniem wiersza, a co do róży Michałku spójrz niżej "ale to już było(..)" :P i dziękuje za pozdrowienia :)
Prześlij komentarz